Praktyka
Tak często, jak tylko możesz, daj umysłowi chwilę wytchnienia w ciągu dnia. Poproś gadające w głowie głosy, żeby umilkły na czas trwania trzech oddechów. To przypomina wyłączenie wewnętrznego radia lub telewizora na parę minut. Potem otwórz wszystkie zmysły i po prostu bądź świadoma/świadomy – kolorów, dźwięków, dotyków, zapachów.
Przypominajki
Umieść w otoczeniu kartkę z cyfrą 3 lub rysunki osoby z pustym dymkiem nad głową. Pomocne może być również ustawienie budzika lub komórki, żeby dzwoniła w nieregularnych odstępach czasu.
U mnie pojawia się od razu nieco głębszy oddech, świat zewnętrzny oddala się łagodnie a moja świadomość i uwaga ląduje na fali ciepłego oddechu w ciele. Mam poczucie zanurzenia się w bezpieczny mrok, ale doświadczam go jako uspokajającej przestrzeni. Mojej własnej, dobrze znanej, przyjaznej, wewnętrznej przestrzeni ?♀️
To mnie zawsze sprowadza na ziemię, czasem wyraźnie czasem bardzo subtelnie kontaktuje z poczuciem wdzięczności do ciała, do oddechu, do siebie. Łatwiej jest mi potem otworzyć się na świat, który czasem gwałtowanie a czasem łagodniej powraca. I na powrót nieprzerwanej gadaniny w moim umyśle.
To jak chwila odpoczynku kilka razy w ciągu dnia. Działa na mój umysł jak zraszanie wodą wysuszonego trawnika. Nawet po tak krótkiej chwili umysł regeneruje się i staje się jaśniejszy.
To ćwiczenie uważności mogło Ci pokazać, jak głęboko zakorzenione są nieświadome zachowania i jak trudne jest je zmienić.
Po tygodniu praktyki być może uświadamiasz sobie, że niepotrzebnych w wypowiedzi słów używasz, ponieważ:
– wypełniają ciszę, komunikując rozmówcy, że zaraz coś powiesz lub, że jeszcze nie skończyłaś/skończyłeś mówić;
– potrafią łagodzić wypowiedź, dzięki temu to co chcemy powiedzieć brzmi mniej dyrektywnie czy definitywnie;
– mogą też utrudniać odbiorcom zrozumienie tego, co chcemy powiedzieć, gmatwając i rozmywając sens.
Zmagam się z faktami – są dla mnie przykre, rodzą lęk i złość.
I, rzecz jasna, wzbudzają mnóstwo myśli. Po prostu się martwię. Zamartwiam. Nie jestem obecna…
No więc robiąc pauzę w umartwianiu, biorąc świadomie kilka oddechów, z martwych wstaję (że posłużę się skojarzeniem ze zbliżającymi się świętami). Wracam do życia. Raz za razem. Tak to czuję. Żyjmy 🙂
- Lucyna
Kolejny trudny tydzień, w którym denerwująca zewnętrzność wciska się każdą szparą. Oddechy są ratunkiem, a równocześnie w głowie mielącej to, co się dzieje, niełatwo było mi znaleźć na nie przestrzeń.
- Aldona
To tak, jakby na dłuższą chwilę przenieść się do innego wymiaru, gdzie zewnętrzność nie istnieje, a potem wszystko staje się spokojniejsze.
U mnie były takie momenty, gdzie czułam tę praktykę w pełni, ale też i takie, gdzie do końca nie udało się wyłączyć autopilota.
- Kasia