Podczas 8-tygodniowych kursów midnfulness, które prowadzę, często rozmawiam z uczestnikami na temat codziennych praktyk medytacyjnych. Okazuje się bowiem, że w teorii, poświęcenie 30 min dziennie na praktykę nie wydaje się trudne ale w praktyce oznacza często zarzucenie medytacji. Dlaczego?
1. Medytacji nie da się upchnąć pomiędzy codzienne zadania.
Dla praktyki trzeba zrobić specjalne miejsce, najczęściej rezygnując z czegoś. I trzeba to zrobić świadomie i uważnie, decydując się na pewien rodzaj straty. Np. będę wstawać pół godziny wcześniej, chociaż chodzę spać późno, dziecko mnie budzi w nocy, mam teraz w pracy ciężki okres i jestem piekielnie zmęczony. Lub wieczorem, kiedy już wszystko zrobię ( to oczywiście iluzja, bo zadania nigdy się nie kończą J ) zamiast od razu sięgać po pilot do telewizora, usiądę na poduszce na pół godziny, nawet jeśli stracę program, który mnie interesuje.
2. Bardzo ważnym elementem praktyki medytacyjnej jest intencja i motywacja.
Kontaktowanie się z intencją i motywacją do praktyki pomaga usiąść na poduszce. Kiedy doświadczasz związanych z tym trudności warto przypominać sobie dlaczego chcesz medytować, dlaczego zaczęłaś medytować, jakie korzyści praktyka może Ci przynieść? Kiedy mój umysł wyszukuje kolejną, bardzo ważnych rzeczy do zrobienia, zamiast po prostu usiąść w medytacji, lub gdy siedzę z bardzo niespokojnym umysłem a moja uwaga ucieka do myśli: ile czasu jeszcze zostało, to staram się doświadczyć, że jest to najważniejsza rzecz, w ciągu dnia, jaką robię dla siebie. Bardzo mi to pomaga
3. Otwarcie i szczerze powiedz swoim bliski co robisz.
Nie kryj się po kątach, nie udawaj, że czytasz czy śpisz. Zdaję sobie sprawę, że medytacja nie jest najbardziej naturalną rzeczą w naszej kulturze ale Twoja postawa, przekonanie, że to ważne dla Ciebie i dla innych, może wpłynąć na postrzeganie jej a nawet spowodować, że otrzymasz pomoc w „ułożeniu” praktyki w codziennej rutynie dnia.
4. Upraszczaj. To co chcesz robić – upraszczaj.
Jeśli chcesz ograniczyć oglądanie TV, odłącz antenę i schowaj pilot od telewizora. Jak jesteś na diecie, niech na półkach w lodówce i szafkach nie będzie ciastek. Stwarzaj środowisko przyjazne zmianie nawyku. Tak samo jest z medytacją. Jeśli praktykujesz rano, wieczorem przygotuj sobie miejsce do medytacji. Połóż poduszkę, przygotuj świeczkę i zapałki (jeśli używasz), obok połóż zegarek. Upraszczaj.
5. Jest takie japońskie przysłowie „Siedem razy padasz, osiem razy powstajesz”. Dla mnie oznacza to dwie rzeczy.
Po pierwsze: początków może być wiele. Za każdym razem, kiedy mam dzień, dwa a nawet tydzień przerwy i kilka razy dziennie mijam poduszkę medytacyjną patrzącą na mnie z wyrzutem wiem, że za chwilę zacznę od początku. Zacznę jeszcze raz. Tak jak wszystko na świecie jest niestałe, my również mamy naturę niestałą. Mówienie o sobie: “ja zawsze” lub “ja nigdy” od razu trąci fałszem. Zbudowanie nawyku nie jest łatwe, ale się udaje. Zapewne mycie zębów jest takim nawykiem dla Ciebie. Dlaczego? Bo masz bardzo silną i ugruntowaną motywację, żeby to robić. A przecież tak jak mycie zębów powoduje, że są czyste tak medytacją jest zachowywaniem higieny naszego umysłu. Może warto spojrzeć na to z tej perspektywy?
Po drugie: nie dramatyzuj jeśli nie usiądziesz na poduszce. Kiedy zdarzy nam się przerwa, często dodajemy do tego wachlarz emocji – poczucie winy, złość na siebie, próbujemy winą obarczyć kogoś innego, jakąś sytuację, świat. Często przybiera to formę narzekania i szukania wytłumaczenia dla przerwania lub nie zrobienia praktyki. A jeśli pozbędziemy się tej postawy to co zostanie? Nie praktykowaliśmy – wróciliśmy do praktyki. Naga, czysta, klarowna rzeczywistość. Trudne, wiem. Kiedy pozbywamy się dramatyzowania, musimy odpuścić również nasze lgnięcie do wyrażanej przez innych troski, empatii, uwagi. Odpuszczamy użalanie się nad sobą, a to wymaga odwagi.
6. Z perspektywy budowania nawyku codziennej praktyki lepiej jest praktykować przez 5 min ale codziennie, niż raz w tygodniu przez pół godziny.
7. Bądź dla siebie dobry i wyrozumiały.